Ekspres akt ostatni

Sprawa zgłoszonej szkody ekspresowej skończyła się w ten sposób, że ponieważ Ubezpieczalnia nie dostała od klienta odpowiedzi i nie mogli się do niego dodzwonić, to wypłacili mu kasę za fakturę, którą im przesłałam. Czyli jakby facet się trochę wysilił i wysłał im parę słów wyjaśnienia, znalazł fakturę za maszynę to ja bym nie musiała płacić.

Wzięłam to ubezpieczenie na firmę od 1 kwietnia i teraz zamierzam wszystkim klientom mówić, że w razie szkód albo współpracują z moją ubezpieczalnią albo bye bye. Koleżanka bardziej doświadczona biznesowo poradziła, abym przygotowała sobie formatkę dla nowych klientów, w której zgadzają się oni na takie rozwiązanie. Nie zamierzam więcej dopłacać.

Zwłaszcza, że nie mam z czego, bo B mi ciągle wisi kasę i nie chce zapłacić. Ostatnio zaproponował, żebym się z nim umówiła, a on mi zwróci w gotówce. Znaczy miałam się z nim przespać, a on mi za to zapłaci? Jeszcze tak nisko nie upadłam. Odmówiłam. Po dwóch dniach wysłałam mu żądanie zapłaty na tę kwotę (wysyłasz znajomemu linka z wygenerowaną formatką, on to musi tylko zaakceptować) ale oczywiście wiedziałam, że nie zapłaci. Jednak rację mają ci, którzy uważają, że nikt cię tak nie oszuka jak ukochany rodak na obczyźnie…

Green Book

Poszłam sobie wczoraj do kina, na Green Book. Tutaj pierwszy raz, a ostatni raz w kinie byłam w Polsce na trzeciej części Bridget Jones. Polecam, w sensie ten film, a nie takie rzadkie chodzenie do kina. Jak wszystko tutaj, z zewnątrz niepozorny budynek. W środku 8 sal kinowych, na każdym poziomie bar z popcornem, nachos, kawą, herbatą, ale też alkoholami. Można było kupić wino i piwo i to w normalnych szklankach, a nie papierowych. Skusiłam się na popcorn, ale potem pożałowałam, bo w sumie sama nie przepadam za tym, aby jeść w kinie. Nigdy nie zapomnę pary, która namiętnie jadła popcorn przez cały seans Pasji… Na początku było kilka reklam, ale mniej niż w Polsce, a w środku seansu przerwa na siusiu i uzupełnienie zapasu z barku. To ja wzięłam piwo. Sala nie była pełna, ale górne rzędy zajęte, wylądowałam w piątym między dwiema paniami w średnim wieku oraz trójką: dwóch chłopaków i dziewczyna. Taka to się umie w życiu ustawić…. Byłam chyba jedyną pojedyńczą osobą, ale trudno w końcu chodziło mi o film. 

Sam film hollywoodzko przyjemny. Viggo Mortensen rewelacyjny w roli włoskiego kierowcy o nieco ograniczonym horyzoncie oraz nieograniczonym apetycie. Na jego tle Mahershala Ali wypadł dobrze, choć blado. Muzyka przepiękna, choć problemy rasowe nieco wygładzone. Ale w końcu to miał być film dla szerokiej publiczności, poprawy politycznie, nie za brutalny. Oglądało się bardzo przyjemnie. Do domu wróciłam autobusem, trzeba przyznać, że komunikacja tutaj bardzo sprawna.

Pomyślałam sobie tylko, że na ten bilet pracowałam jakieś 45 minut, kosztował 10.50. Sprawdziłam sobie bilety w Multikinie w ukochanej ojczyźnie i tam bym musiała na bilet pracować jakieś 2 godziny. Dlatego nie chodziłam za często, wybierałam tanie dni i promocje. Tutaj mogę chodzić co tydzień, mój budżet tego nie odczuje. Ograniczyłam piwo i inne takie to mogę w zamian w nagrodę pójść od czasu do czasu do kina? Bywają tutaj także polskie filmy, bo jest spora polska społeczność

Wypowiedzenie

Prasowałam właśnie gacie klientce, kiedy dostałam od niej wiadomość, że jak skończę to mam zamknąć drzwi, a klucz wrzucić do skrzynki. Ot takie mało eleganckie wypowiedzenie. Powodu nie podano, mogę się jedynie domyślać. To była osoba z gatunku ciągle niezadowolonych. Prasowanie nie było dosyć dokładnie, nie odkurzałam dość dokładnie, a dziś rano mi napisała, że wszystko się ma błyszczeć. To jak ta głupia wszystko wypolerowałam zamiast umyć, jeśli wyczuwacie różnicę. Ma się błyszczeć? O to tylko chodzi? To pryskałam i polerowałam zamiast po prostu umyć. Mieszkanie się świeciło jak wychodziłam. Chociaż miałam ochotę zostawić włączone żelazko i wyjść. Trudno aby na białych meblach nie było widać kurzu… Ostatnio najpierw wytarłam wszystkie meble w salonie, a jak wychodziłam znowu był widoczny mikroskopijny kurz. Lustro w łazience , czy przez brak wentylacji, czy przez to że było kijowe wyglądało jak szyby od prysznica. Napucowałam się dwoma różnymi szmatkami i dwoma różnymi płynami, aby wyglądało dobrze. Ciekawa jestem, co by u takiej było, jakbym zrzuciła jej ekspres do kawy..

Co do ekspresu to na razie dostałam rachunek za elektryka- ok 86 euro, szklankami mam się nie przejmować, a ekspres się zobaczy. Rachunek opłaci moje ubezpieczenie. Klient w ogóle okazał się spoko. Roszczenie mogę wysłać online, ale jeszcze się wstrzymam do jutra, bo on dzisiaj wraca, jutro rano robi sobie kawy i wtedy się zobaczy. W piątek idę do banku i natychmiast biorę to ubezpieczenie na firmę.

Zastanawiam się co takiego zdarzy się jutro…

Mądra czterdziestka po szkodzie

Mądry człowiek po szkodzie. Wprawdzie powiedzenie mówi o Polaku, ale na pewno więcej takich, co to po sprawie myślą, że jednak trzeba było zrobić inaczej. Byłam dzisiaj u klienta i w trakcie odkurzania zamyśliłam się, zaszłam za daleko i zrzuciłam ekspres do kawy. Maszyna runęła z hukiem na dół, woda się rozlała, kubki rozbiły, wyrwałam kontakt ze ściany. Dziwne, że dziewczyna klienta nic nie słyszała. Jego nie było akurat w domu. Niestety przy okazji stało się coś z elektryką, bo na moment zabrakło prądu. Nie wiadomo co było przyczyną: kontakt czy może to ekspres zrobił zwarcie. W każdym razie trzeba było wezwać elektryka. Oczywiście jak zakładałam konto firmowe to zaoferowano mi ubezpieczenia OC od szkód, ale ponieważ było 10 razy droższe niż to prywatne (które na szczęście mam) zrezygnowałam i odłożyłam to na później. Jako początkująca przedsiębiorczyni niestety uznałam, że mnie nie stać. Teraz elektryk to pewnie ze stówkę policzy za dojazd, takie ekspresy są po 200 euro nawet, nie mówiąc o specjalnych szklankach do espresso.

A jeszcze z koleżanką potwierdzałam przekonanie, że siebie łatwiej upilnować, bo ona ma pracownice i wzięła to ubezpieczenie oczywiście…

Pozostaje mi tylko namówić klienta, aby powiedział, że przypadkowo strąciłam ten ekspres (co jest akurat prawdą) i nie wspominał, że akurat u niego sprzątałam. Inaczej znowu zrobię finansowy krok do tyłu. Jutro jadę do baku dowiedzieć się co i jak. Oczywiście natychmiast wezmę to ubezpieczenie na firmę też…

100 euro

Dostałam wczoraj od klientki płaszcz. Czarny, wełniany, nie gruby ale dosyć ciężki i przez to raczej na zimę.  Tutaj jednak ciągle wieje, więc jest idealny nawet wiosną i jesienią. nawet oglądałam takie płaszczyki, ale taki zwykły szary, niewełniany kosztował 80 euro. Ten musi być warty ze 150… Jeden feler to, że jest za duży. O rozmiar albo i dwa…Rękawy za długie, w pasku brakuje mi dziurek. Jak się skróci rękawy i pasek to może być, ale tylko do obcasów, inaczej wyglądam jak sierotka z domu dziecka. Ewentualnie rozważałam opcję sprzedać komuś i kupić sobie coś innego, ale ile mogę dostać za nieużywany wprawdzie, ale jednak płaszcz bez metki? Zastanawiam się ile taka przeróbka może kosztować?

Dziadek chyba się zreflektował, że czasami jest natrętny, bo zamknął drzwi od salonu. W dzień robi to rzadko, z reguły zamyka wieczorami, jak ja idę spać, a on lubi coś oglądać do pierwszej, drugiej w nocy. Trudno, ja po pracy potrzebuję trochę spokoju, a on właściwie nic nie robi całymi dniami, jak to emeryt.

Z nowin to dzwonił dzisiaj do mnie Daniel. Uznał chyba, że jedna róża wystarczy i już wszystko zniknęło. Chciał pożyczyć ode mnie 100 euro. Nie pożyczyłam… Niestety niektórzy się jednak nie zmieniają…C

Uciążliwy dziadek

Dziadek mnie trochę ostatnio osacza. Wprawdzie żadne molestowanie nic takiego, choć mam świadomość, że wszyscy oni tacy sami i dziadek też by może chciał. Wprawdzie kiedyś powiedział, że traktuje mnie jak córkę, no niech mu będzie.

Osacza znaczy odpowiada na pytania, których nie zadałam. Szuka mi autobusu gdzieś tam, ale ja wolę tam jeździć rowerem, bo szybciej i taniej, a jak już bym chciała sama sobie znajdę odpowiednie połączenie. Mówi, że ziemniaków nie trzyma się w lodówce (nie trzymam, mam trochę lat, wiem, gdzie się trzyma ziemniaki…) i proponuje, że zawiesie. Piwo mi ciągle zgrzewkami sprzedaje, to ja wypijałam, proponował następne. Pewnie dlatego, aby sobie odbić moje u niego sprzątanie, w końcu to jednak Germaniec… Dobrze się mieszka, bo o nic nie robi pretensji, ani o pranie, ani o mycie, gotować mogę w jego garnkach, czasami mi czegoś użyczy, czy poczęstuje, ale trochę to zaczyna być uciążliwe. Doceniam fakt, że zgodził się na płatność czynszu w 2 ratach i sprzątam u niego, więc zarabiam, ale naprawdę nie musi mi wchodzić do pokoju i przybijać np wieszaków o które nie prosiłam. Dzisiaj znowuż wróciłam do domu, zmęczona, bo to były 4 godziny, pod wiatr, w deszczu i w ogóle,, położyłam się na łóżku, a dziadek wszedł i pokazywał mi jakąś aplikację na telefon co to sobie mogę tv oglądać. No mam tu holenderską telewizję, mam Netflixa, pełno filmów na dysku i jeszcze WP telewizję, więc raczej na niedobór tego co mam oglądać nie narzekam. Wręcz przeciwnie, mam wszystkiego za dużo i ostatnio nic nie oglądam, bo nie wiem co.

Także zaczęłam się zastanawiać nad wynajęciem własnego mieszkania, ale jeszcze nie jestem na czysto, poza tym znowu będzie potrzebna kaucja…

Ogłoszenie

Czy jest tutaj ktoś, kto umie poprawić plik z blogiem na taki co to się da wrzucić w WordPressa? Ponieważ skasowano mi konto, bo go nie używałam, treść bloga dostałam w RSS. Niestety nie da się go wrzucić na Wordpressa, ciągle wyskakuje informacja o błędzie. Nawet miałam do czynienia z edycją stron internetowych, coś tam wiem o html, ale niestety na to jestem za głupia. Nie chce mi się przepisywać 10 lat 3-stki ręcznie OMG. Na pewno da się to poprawić. Zapłacę uśmiechem 🙂

Międzynarodowy Dzień Kobiet

Dzień Kobiet udał się aż nazbyt dobrze, bo dopiero następnego dnia o 19 byłam zdolna do powrotu do domu. Przez pół dnia leżałam w salonie na kanapie, a Daniel na drugiej (nie nic nie zaszło;) a drugie pół u koleżanki w łóżku. One zaczęły imprezę wcześniej i jak przyjechałam to już były nieco wstawione. W ogóle to Daniel mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, bo ledwo usiadłam na kanapie to podszedł, przytulił, wręczył różę i złożył życzenia. Oczywiście charakter mu się nie zmienił i potem molestował nową zdobycz, a ona się zbytnio nie opierała, ale to już mnie nie interesowało. Wdałam się z rozmowę z przyjacielem, którego dawno nie widziałam, a potem też go olewałam. Pewnie dlatego na drugi dzień wysiadłam, bo nie tańczyłam i nie mogłam spalić alkoholu. Nawet nie miałam wielkiego kaca, ale wysiadł mi żołądek i cały dzień miałam mdłości. Zjadłam coś ciężkostrawnego na dodatek i ta wybuchowa mieszanka mnie nieco powaliła. Pocieszające, że Daniel też cierpiał, ale jak się samemu prawie wypiło dwa wina…

Wyleczona głupota

Jutro Międzynarodowy Dzień Kobiet. W związku z tym będzie impreza. Sobotę zrobiłam sobie wolną, aby leczyć się z nadmiaru kobiet w jednym miejscu. Kupiłam nowe, czerwone buty na platformie. Wprawdzie kolega występujący w charakterze konsultanta stwierdził, że bardziej by pasowały czarne subtelne sandałki, ale przecież wcale nie zamierzam robić wrażenia na mężczyznach! Chociaż sandałki takowe posiadam, kiedyś zrobiły wrażenie na Marcelu. Chodzi o wrażenie na innych babach. Każda kobieta to zrozumie 😉 Z facetów będzie m.in. Daniel, już mi dawno obojętny i w ogóle na nim nie zamierzam robić niczego.

W ogóle to mam wrażenie, że oni wszyscy myślą tylko o seksie i jakby tu kobietę przelecieć bez zbędnego wysiłku. Ostatnio byłam na kawie u byłego klienta, żona mu zmarła, myślałam, że chce się wyzalić, a on się pyta czy bym nie spędzała z nim wieczorów. nawet bym nie musiała rowerem jeździć, odwiózłby mnie. Odmówiłam. Moja naiwność została uleczona i jak dwa dni temu kolega z byłego hotelu odezwał się po dłuższym czasie, to grzecznie zapytałam co słychać, powiedziałam, że u mnie wszystko w najlepszym porządku i nie wyraziłam nadziei na wspólne piwo. Na pewno by pomyślał, że na niego lecę czy coś.

Czemu Wy wszyscy jesteście tacy szurnięci?

Nieważne kupony

Klientka dzisiaj powiedziała, że była niezadowolona z ostatniego sprzątania i prasowania. To było tydzień temu, a ja dopiero dziś dostałam feedback. Potem całe 4 godziny myślałam, czy wszystko dobrze zrobiłam. U niej mam akurat dużo prasowania i to utrudnia wszystko. Ja prywatnie nie prasuję. Znaczy prasuję, ale przed wyjściem albo przed zużyciem, pościeli na przykład. Ja dziś prasowałam te koszulki z Primarku za 3 euro i już wiedziałam, że wyjmą je pogniecione. Dlatego nie lubię prasować wszystkiego na zapas. Po co skoro i tak trzeba to zrobić na nowo?

Rozmawiałam też dzisiaj z koleżanką, która też prowadzi taki biznes i która jest moją inspiracją. Poradziła mi co zrobić z klientami serwisu: przejąć! Ona tak robi. Najdalej na drugim spotkaniu mówi, że jak chcą więcej to bezpośrednio. Jak się nie zgodzą to bierze następnych. Ślubu przecież z nimi nie brałaś-mówi mi. A ja się tu męczę z nimi od grudnia, bo chce być taka super uczciwa…

Żeby było śmieszniej serwis przysłał mi dzisiaj kopertę, a w niej koszulkę firmową, rękawiczki i kupony zniżkowe na produkty sprzątające ważne do… 31 grudnia zeszłego roku…