Wracam!

Stęskniłam się i wracam! Nic mi tak w życiu nie wychodzi jak pisanie, więc postanowiłam, że bee pisać. Tu, w realu, jak się da.

W nagrodę możecie sobie wybrać tematy jakie mam poruszyć :

  • oświadczyny Dziadka
  • przedłużenie umowy w pracy
  • afera plotkowa w pracy
  • jak to się B obraziła
  • jak nie było moich urodzin
  • jak mamusia Artura rękę złamała
  • jak nie udało mi się schudnać w tym roku
  • inne, jakie?

Buziaczki!

Upały

Do Holandii zbliża się fala upałów. Wcale się z tego powodu nie cieszę. Bardzo mi się przyjemnie do tej pory żyło. Czasem padało, czasem wiało, temperatury były umiarkowane. Dzisiaj ma być 28 stopni, potem będzie tylko gorzej. Nawet nie wyobrażam sobie, jak będę pracować w tym upale. Co innego jak sobie siedzisz przy biurku, w klimatyzowanym biurze. W hotelu w zeszłe lato było okres, że obowiązywało zaciemnienie. Nie powiem, było trochę chłodniej, ale bez cudów.

Jedye dobre w tym, że będę mogła zacząć nosić letnie ciuchy. Niestety znowu przytyłam i niektóre są mi trochę za ciasne. Lustro też nie pozostawia wątpliwości. Postanowiłam więc, że muszę schudnąć. Jak to ja, czasami mi zajmuje to dużo czasu, ale jak już się zdecyduję to podchodzę metodycznie. Wyciągnęłam starą dietę, zrobiłam listę zakupów i wykreślam sobie kolejne produkty. Zapisałam się też na siłownię. Mam bowiem matę, ciężarki i jakieś programy Chodakowskiej, ale od dłuższego czasu mata się tylko kurzy. Mam nadzieję, że mobilizacja w postaci rocznego abonamentu podziała. I powiedzmy sobie, że te 20 euro na miesiąc to ja oszczędzę na chipsach, ciastkach, piwie i innych niezdrowych rzeczach, więc jakoś to nie uderzy w mój budżet.

No i może poznam kogoś fajnego 😉

600 gram

Żyje, żyję tylko jak już przyjdę do domu wieczorem i uplaszczę tyłek przed telewizorem to nie mam siły włączać laptopa i pisać. Teraz zrobiłam administrację tj wystawiłam i wysłałam faktury, wpisałam spotkania w kaledarz dla Urzędu Skarbowego, zobaczyłam co mnie czeka w nastepnym tygodniu i zmusiłam się, aby napisać.

Udało mi się schudnąć całe 600 gram. Dlatego tak mało, bo trochę się opuściłam i odpuściłam sobie. Nie zawsze mam czas przyszykować sobie coś na drogę, biorę kanapkę i jabłko, ale okazuje, że to za mało i jestem głodna. Potem nadrabiam wieczorami. I tak powstrzymuje mnie obecność dziadka, aby nie chodzić do lodówki i nie wyżerać wieczorami. Nie mam ostatnio siły ćwiczyć, ale jak dzisiaj zrobiłam gdzieś z godzinę z hakiem na rowerze plus praca 8 godzin to się liczy jakbym ten fitness zrobiła. Co innego jakbym siedziała za biurkiem, a ja się ruszam. Tylko muszę się pilnować z jedzeniem.

Poza tym tylko pracuję i liczę kasę, bo niestety nie jestem na bieżąco. Już mi niedużo brakuje, ale potem Wielkanoc, planuję przyjazd do Polski i …znowu w plecy. Muszę sobie chyba odłożyć na ten wyjazd, bo tydzień bez pracy to ładna dziura w moim budżecie. Co zrobić jednak skoro ciągle wszystka kasa rozchodzi się w mgnieniu oka? Trzeba więcej pracować, a raczej znaleźć więcej bezpośrednich klientów. Przy 3 godzinach tracę przeszło 10 euro… w miesiącu uzbiera się ładny grosz. Choć na razie serwis ratuje mój budżet, ale na dłuższą metę jest nieopłacalny…

Schudłam 13 kilo!

Dni w Holandii mijają jeden za drugim. Pracuję i to ciężko i są efekty, choć na razie nie finansowe: schudłam tu 13 kilo już i to jedząc wszystko i nie ćwicząc wcale. Takie to są efekty cięzkiej, fizycznej pracy. Finansowych efektów nadal nie widać, bo ciągle ślizgam się od jednej spłaty do drugiej i ciągle mam opóźnienia. Trochę przez to, że było kilka słabszych tygodni, gdzie nie było takiego obłożenia i zarobiłam mniej. Teraz za to zapowiada się gorący sezon i może nadrobię trochę i uda mi się wyjść na prostą. W lipcu powinni mi wypłacić wakacyjne, zawsze to paręset euro będzie i wtedy może spłacę jakiś jeden kredyt. Chcę zostać do września, bo od października ponoć znowu w hotelarstwie zastój. Co potem? Albo znajdę inną pracę albo wrócę do Polski. Wracać mi się nie uśmiecha raczej, tu odpoczęłam psychicznie bardzo. Przychodzę do ‚domu” i nie myślę o tym, czy mój brat będzie trzeźwy i w jakim humorze. 

 

Na razie planuję założyć bloga i pisać o moim pobycie tutaj. Pisanie sprawia mi największą przyjemność i jest tym co bym chciała robić. Blog ma być takim krokiem w tym stronę, ale na razie tylko hobbystycznym. Mam jednak nadzieję, że coś się z tefo urodzi dobrego, bo housekeeping to nie jest to co bym chciała robić do końca życia 😉

Przytyłam, chociaż schudłam

Umówiłam się ze znajomymi z politycznej strony na piwo. Nie dość, że cały czas gadali o polityce, którą ja też się interesuję, ale może nie w piątkowy wieczór to jeszcze o dwudziestej zaczęli się zmywać. A ja liczyłam na powrót ostatnim pociągiem. W dodatku od Darka, mojego byłego koordynatora regionalego, usłyszałam, że przytyłam. Bosko. Ładnie wyglądam- jak zawsze ponoć, ale przytyłam.

Nic tylko się pociąć.